Od jakiegoś czasu wśród blogerek panuje istna panika spowodowana odejściem Google Readera 1 lipca 2013 roku.
Powiem Wam szczerze że NIGDY nie korzystałam z Google Readera, dlaczego? Bo jest to strona dzięki której możemy subskrybować strony informacyjne, portale rozrywkowe i inne hobbystyczne strony których jesteśmy zwolennikami dzięki kanałom RSS. Czyli za każdym razem kiedy strona wypuści nową informację pojawia się ona automatycznie w czytniku Google i nie jesteśmy zmuszone wchodzić każdorazowo na daną stronę aby przeczytać informację. Na blogu Google Readera jest wszystko opisane a zwłaszcza podpisane na końcu "Thank you again for using Reader as your RSS platform."
To jest platforma! Nic więcej! To że możemy znaleźć tam blogi których jesteśmy subskrybentami mają się NIJAK do blogów widocznych na pasku obserwowanych czy tych poniżej pulpitu nawigacyjnego!!! Widzimy je ponieważ BLOGGER ma wbudowany system kanałów RSS a zamknięcie czytnika tego NIE zmieni!
Dla tych jednak które wolą się zabezpieczyć, google ma wbudowane narzędzia z którego możemy pobrać sobie kopie wszystkiego co mamy czyli np: poczty, bloggera, google +, tego nieszczęsnego czytnika i innych rzeczy. A które znajdziecie również na blogu google reader.
Dlatego naprawdę, nie warto panikować a czytać i doszukiwać się informacji!
Mam nadzieję że przyda się Wam ten wpis!
Powiem Wam szczerze że NIGDY nie korzystałam z Google Readera, dlaczego? Bo jest to strona dzięki której możemy subskrybować strony informacyjne, portale rozrywkowe i inne hobbystyczne strony których jesteśmy zwolennikami dzięki kanałom RSS. Czyli za każdym razem kiedy strona wypuści nową informację pojawia się ona automatycznie w czytniku Google i nie jesteśmy zmuszone wchodzić każdorazowo na daną stronę aby przeczytać informację. Na blogu Google Readera jest wszystko opisane a zwłaszcza podpisane na końcu "Thank you again for using Reader as your RSS platform."
To jest platforma! Nic więcej! To że możemy znaleźć tam blogi których jesteśmy subskrybentami mają się NIJAK do blogów widocznych na pasku obserwowanych czy tych poniżej pulpitu nawigacyjnego!!! Widzimy je ponieważ BLOGGER ma wbudowany system kanałów RSS a zamknięcie czytnika tego NIE zmieni!
Dla tych jednak które wolą się zabezpieczyć, google ma wbudowane narzędzia z którego możemy pobrać sobie kopie wszystkiego co mamy czyli np: poczty, bloggera, google +, tego nieszczęsnego czytnika i innych rzeczy. A które znajdziecie również na blogu google reader.
Dlatego naprawdę, nie warto panikować a czytać i doszukiwać się informacji!
Mam nadzieję że przyda się Wam ten wpis!
Ja spanikowałam i post jest dla mnie jak najbardziej przydatny. Dziękuję bardzo za info:))
OdpowiedzUsuńNie ma za co! :))
UsuńDobra robota! Ja też pisałam u kilku dziewczyn, że to coś innego ale jak raz fama pójdzie do blogosfery to koniec :-). A my, kobiety to straszne panikary jesteśmy :-D
OdpowiedzUsuńNo właśnie :P ja z początku też się trochę przeraziłam, ale później zaczęłam czytać na ten temat o co chodzi i dlatego stworzyłam ten wpis :P zwłaszcza że przez ostatni czas naczytałam się mnóstwo postów panikarskich :D
UsuńDokładnie! Moim zdaniem to całe zamieszanie mogło byc wywołane tylko dla tego zeby promowac bloglovin itp..
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, ale uważam że jeżeli już ktoś chce na siłę to jest mnóstwo fajnych czytników kanałów RSS w tym i także blogów. Bloglovin jest mało przejrzysty i niezbyt intuicyjny.
UsuńPowiem Ci szczerze, że nawet za bardzo nie wiedziałam o co kaman z tym całym Readerem i dlaczego dziewczyny tak panikują. Ja się nie przejęłam i to chyba dobrze, bo Ty napisałam to jasno i klarowanie o co tak naprawdę chodzi.
OdpowiedzUsuńA ja powiem Ci szczerze że też nie ogarniałam tego dopóki nie zaczęłam natykać się na posty o kasowaniu obserwowania blogów :D
Usuńteż ostatnio o tym myślałam,przydatne info:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa nigdy z tego nie korzystałam i do przeczytania Twojego postu bym nawet nie wiedziała co się zmieni;)
OdpowiedzUsuńHaha :D
Usuńdzięki za taki post,bo tez do konca nie byłam pewna o co chodzi:P
OdpowiedzUsuńTeraz już wiesz :D
UsuńCieszę się, że dobrze zrobiłam, nie słuchając się innych i nie zakładając ani Google+, ani bloglovin :P Jakoś ciężko było mi uwierzyć w te wszystkie zmiany, więc nie uległam atakom paniki innych :P Dzięki za wyjaśnienie sytuacji;)
OdpowiedzUsuńWarto pogrzebać w internetach :D I nie ma za co :)
Usuńdobrze wiedzieć ;))
OdpowiedzUsuńwięc nie ma się co obawiać ;)
:)
UsuńW końcu ktoś to krótko, zwięźle i mądrze napisał! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńNie ma za co :)
UsuńCzyli, że dobrze zrobiłam olewając sprawę i nie zakładając bloglovina i itp? Ja to się jeszcze mało łapie o co w tym wszystkim chodzi :)
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze, bo ja jeszcze nie poddałam się szaleństwu i nie mam bloglovina :)
OdpowiedzUsuńJa wychodzę z założenia, że jeśli blog jest ciekawy to i bez ,,wspomagaczy'' będzie czytany:)
OdpowiedzUsuńWcale nie uważam GR za jakiegoś wspomgacza, to jest subskrypcja stron - NIE tylko blogów których jesteśmy obserwatorami. Jeżeli chodzi o wspomagacze no to na palcach jednej ręki można wyliczyć co zalicza się do tej grupy ;)
Usuńdzięki, uspokoiłaś mnie
OdpowiedzUsuń